Jesienny tułacz 2013

W nocy z 12 na 13 października grupa nauczycieli z Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 4 im. Jakuba Wejhera w Wejherowie, postanowiła wziąć udział w Nocnym Rajdzie na Orientację organizowanym przez Towarzystwo Almanak w Luzinie. Na stracie spotkaliśmy również kilku byłych i obecnych uczniów naszej szkoły.

Zawody rozpoczęły się już dwa tygodnie wcześniej w momencie zapisów, gdzie z ochotą i werwą expresowo zapisaliśmy się na trasę 30km SCORELAUF. Do wyboru były jeszcze trasa 25km i 50km. Trasa Scorelauf wydawała nam się o tyle atrakcyjniejsza, ponieważ start odbywał się w formie masowej i obowiązywała dowolność w kolejności odnajdywania punktów kontrolnych. Uważaliśmy się za zaprawionych w boju ponieważ nie był to nasz pierwszy rajd na orientację, wcześniej byliśmy kilka razy na Darżlubie i Nocnych Manewrach gdzie często zajmowaliśmy czołowe lokaty (to że zawsze wybieraliśmy najłatwiejsze trasy nie miało dla nas znaczenia).

Zapisały się dwie drużyny, o jakże swojsko brzmiących nazwach: Samochodówka i Fani Samochodówki. Na starcie postanowiliśmy połączyć swoje siły, więc każdy w ekipie miał swoja funkcję: Maciej – główny mierniczy, Asia – asystent mierniczego, Krzychu – tempomat, Maja – pierwszy nawigator, Czarek – drugi nawigator.

Zakiełkowała nas lekka nutka niepokoju, kiedy o godz 19-tej autokar zawiózł nas w miejsce startu oddalone około 25km od centrum zawodów (mety). Zdaliśmy sobie wtedy sprawę, że o wcześniejszym zejściu z trasy nie będzie mowy. Niepokój nieco wzrósł, kiedy organizator mówiąc o przebiegu rajdu przyczepił się słowa „bieganie” – „proszę państwa do pierwszego punktu biegniecie wspólnie, dalej biegniecie w dwóch tunelach”. Ponadto poinformował nas, że trasę, którą wybraliśmy jest najtrudniejsza technicznie.

Mimo to, iż byliśmy piechurami, pierwsze 10 punktów zaliczyliśmy sprawnie i szybciutko. W tym momencie padł pomysł, żeby ominąć pkt 11 i 12, zaoszczędzając na czasie, (który, jak się później okazało, szybko się nam kończył). Jednak nasz „drużynowy mierniczy” stwierdził, że damy radę i odnajdziemy WSZYSTKIE punkty w regulaminowym czasie. Drużyna uśpiona, jak dotąd, sprawną nawigacją Maji, nie skontrolowała jej przy zejściu z pkt 11. Maja odwróciła mapę o 180 stopni i zeszła ze złej strony góry.

Na naprawienie błędu potrzebowaliśmy prawie godziny i związku z tym główny mierniczy Maciej nie napierał na zaliczanie wszystkich pkt. Druga część trasy już nie poszła nam tak sprawnie, staraliśmy się wybierać optymalne warianty, ale jeszcze kilka razy znaleźliśmy się na szczycie obok, nie w tej muldzie i nie przy tym jarze. Rajd coraz bardziej przypominał wspinaczkę, organizatorzy postarali się aby uczestnicy mogli wejść na najwyższe szczyty w okolicy Paraszyna, Strzebielina, Rozłazina i Luzina.Po zejściu ze szczytów mieliśmy około 4km przejścia na drugą stronę mapy, dopadł nas kryzys. Ostatkiem sił doszliśmy do dworku w Paraszynie, gdzie zrobiliśmy sobie przerwę, opróżniając plecaki ze zbędnego balastu (kanapki, herbatki, woda itp.) W tym momencie Maciej się zbuntował i odmówił mierzenia odległości. Jednak udało nam się dojść do mety, zaliczając już tylko punkty, które nie wymagały odejścia od linii przejścia do mety, na którą dotarliśmy o godz 5:30 rano.

Oprócz dużych przewyższeń na trasie wrażenie na nas zrobiło rozmieszczenie niektórych punktów w okolicach bagien, dzięki czemu zaliczyliśmy kilka kąpieli błotnych.Był to najbardziej wymagający rajd na orientację, w jakim do tej pory braliśmy udział. W końcowej klasyfikacji zajęliśmy 21 miejsce na 40 drużyn. Odnaleźliśmy 21 pkt kontrolnych na 30 możliwych, w tym 5 pkt było stowarzyszonych. Już nie możemy doczekać się następnego rajdu. Tym razem będzie to coroczny „Darżlub”, który jest bardziej łaskawy dla piechurów.

Poniżej trochę statystyk:
Rzeczywisty dystans: 			32 km
Czas: 					8h 43 min
Ilość przerw: 				2
śr prędkość: 				3,7 km/h
max prędkość: 				9,3 km/h
najwyższy szczyt, na który weszliśmy: 	232m
łącznie, w górę, w pionie: 		587 m
i w dół: 				612 m
Share:

Author: Administrator